środa, 15 stycznia 2014

Rozdział Piąty.

- Skończyłam! - krzyknęłam radośnie, a przy czym przejechałam szmatką po ramce. Przez trzy godziny, ciągle, rozpakowywałam się. - Chyba zaraz się położę. - pomyślałam, po czym to zrobiłam. Pierwszy raz w nowym łóżku. Pościel jeszcze pachniała proszkiem do prania, była tak biała, że aż bałam się, że ją ubrudzę. Przykryłam się po nos w kołdrze i próbowałam zasnąć, lecz nie oszukujmy się w dzień  n i g d y  nie śpię.
- Może chcesz coś zjeść? - weszła jak do swojego pokoju mama.
- Nie.. Albo wiesz co? Jeżeli zrobisz mi tosty to może znajdę chwilę. - żartobliwym głosem powiedziałam.
- Ajj, marudo, no dobra. - uśmiechnęła się i delikatnie zamknęła drzwi.
Kocham ją za wszystko. Za to, że mnie urodziła, wychowała.. Za jej miłość, za troskę. Za to, że w ogóle jest. Mówię jej to rzadko, tylko w sytuacjach ,,koniecznych'', ale w głębi duszy mówię to ciągle.
Nagle usłyszałam krzyki oraz głośne śmiechy kogoś lub czegoś. Wstałam z łóżka i wyjrzałam przez okno, to była banda napitych nastolatków. Chyba zauważyli, że się patrzę. Zaczęli gwizdać w moją stronę, nie brałam te nie wychowane bachory do siebie. Zapomniałam, że drzwi są otwarte niemal, że na oścież. Pobiegłam szybko i zamknęłam drzwi.
- Uff, blisko było. - powiedziałam cicho sobie samej.
Poszłam do łazienki, aby się przemyć i nagle usłyszałam zdyszaną mamę.
- Wychodzimy stąd! Szybko! Pożar! - krzyczała mama, spanikowana.
Niemal, że z prędkością światła wyszłam z łazienki i nie biorąc nic ze sobą wybiegłam razem z mamą z domu.
- O mój boże! - otwarłam usta.
Palił się las, który znajdował nie mal, że koło mojego domu.
- Zadzwoń po straż pożarną! - matka, dalej spanikowana, krzyknęła. - T E R A Z!
Szybko pobiegłam do mojego pokoju, wzięłam telefon i wybiłam numer straży pożarnej.
- Halo?! Pali się! - zaczęłam wrzeszczeć.
- Spokojnie, powiedź jak to się stało i gdzie jesteś. - odrzekł spokojnie.
- Emm.. Las się zapalił. Rosewood, przy ulicy Stanford, emm numer 34...!
- Dobrze, już jedziemy oddal się od miejsca pożaru. Migiem wezwiemy jednostkę!
Bez pożegnania odłożyłam słuchawkę. Schowałam pod rękę najważniejsze rzeczy i wybiegłam, pociągnęłam mamę za sobą, wsiadłyśmy do samochodu i odjechałyśmy.
- Gdzie teraz jedziemy?! - rodzicielka powiedziała spanikowana.
- Możemy może do... hmmm.. na kawę?
- Dobrze. - lekko się do mnie uśmiechnęła.
Byłyśmy już koło kawiarni, która nosiła nazwę "Perfect Caffee Latte Creme".
Weszłyśmy do środka, zamówiłyśmy po kawie Latte.
- Dobrze się czujesz, mamo? - zapytałam przygnębiona.
- Nie mogę przestać o tym myśleć... - odetchnęła. - Wypijemy kawę i zaraz tam wracamy!
- OK.. - delikatnie uśmiechnęłam się.
Wiedziałam! Kawa była wyborna. Od razu przy niej odetchnęłam.
- To jedziemy! - szybko powiedziała mama.
- Jasne, jedziemy. - udałam uśmiech.
Przyjechaliśmy na miejsce. Strażnicy kończyli swoją pracę. Dzięki Bogu naszemu domowi nic się nie stało. Nagle podeszła do nas starsza kobieta.
- To wszystko przez Was! Jesteście szatanami! Odejdźcie stąd! Won! - wściekła nieznajoma krzyczała.
- O co pani chodzi? Przepraszam, ale wszystko co pani powiedziała to k o m p l e t n a  bzdura! Wypraszamy sobie takie zarzuty! - zdezorientowana matka zaczęła odwzajemniać krzyk.
- SZATAN! - nagle starsza kobieta pobiegła w ciemny las.
Byłyśmy zdezorientowani, nie wiedzieliśmy o co chodzi.
- To teraz się zacznie.. - powiedziałam do siebie szeptem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, za tą 2 tyg przerwę. Następny rozdział jeszcze w tym tygodniu! :)
A i dziękuje, za 2 nominację do LBA! :) ;*
Do następnego rozdziału . ♥

niedziela, 12 stycznia 2014

LBA

Jest to inny post niż każdy, ale trzeba poświęcić na to trochę czasu.
Nie wiedziałam co to znaczy "LBA" i na czym polega, ale zostałam zgłoszona przez http://people-talking-without-speaking.blogspot.com .
Na czym polega LBA?
Nominacja LBA jest otrzymywana od innego bloggera i ma na celu rozpowszechnienie mniej znanych blogów. Należy odpowiedzieć na 11 pytań, które zadała osoba, która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (musisz ich o tym powiadomić) i zadajesz 11 pytań. Nie możesz nominować osoby, która cię nominowała. (Ile powtórzeń!)
1. O czym prowadzisz bloga?
- Normalne, ale za razem nadzwyczajne życie nastolatki. Pojawią się tam wampiry. Zaczyna się bardzo normalnie, ale z biegiem czasu będzie bardziej ciekawie. 
2. Jesteś pesymistą czy optymistą?
- Jak najbardziej optymistą! To tylko czas sprawia, że się zawodzę. Lecz najpierw jestem napełniona szczęściem i motywującą myślą.
3. Jakie jest twoje hobby?
- Pisanie opowiadań i czytanie. Śpiewanie, taniec, ogólnie muzyka. A i jeszcze mogę czytać książki tonami.
4. Ulubiony zespół/wokalista/wokalistka?
- Zespół - One Direction, Wokalista - Justin Bieber, Wokalistka - Selena Gomez. ♥
5. Czego nigdy byś nie zrobiła?
- Nigdy? Hmm.. Trudne pytanie. Nigdy bym nie cofnęła czasu. Nie żałuje tego co było.
6. Jaka jest ulubiona piosenka i dlaczego ta?
- Selena Gomez "Love Will Remember" - płacze przy tym. Po prostu rozklejam się :( ♥
7. Kogo podziwiasz?
- Selene Gomez ♥ Moje życie ♥
8. Jaki jest twój ulubiony cytat?
- ,,Póki walczysz, jesteś zwycięzcą."
9. Co sprawia ci największą przyjemność?
- Przyjaciele, rodzina, bardzo bliscy mi osoby, moje hobby..
10. Jakie jest twoje ulubione słowo?
- ,,Logika".
11. Jaka jest twoja ulubiona książka i dlaczego ta?
- Pretty Little Liars. Niesie mnie ta adrenalina, ciekawość przy czytaniu, ahhh ♥

Nominowani przeze mnie:
- http://lovetheway-jbff.blogspot.com
- http://one-die-one-love-one-life.blogspot.com/
- http://binka-blog.blogspot.com/


1. Twoje motto życiowe?

2. Dlaczego akurat ty założyłaś bloga?
3. Co robisz gdy zobaczysz złą opinie twoje bloga?
4. Jakie jest twoja motywacja?
5. Kim czujesz się gdy przenosisz się w świat bloggowania?
6. Ulubione danie?
7. Co daję Ci szczęście?
8. Jakiej muzyki słuchasz?
9. Przy jakiej piosence możesz się wypłakać? 
10. Z jakich portali korzystasz?
11. Lubisz podróżować? 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, że nie dodaje 5 rozdziału, zrobię to w nadchodzącym tygodniu z powodu szkoły ;( 

niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział Czwarty.

- Ile jeszcze? - zapytałam się mamy znudzona.
- Już jesteśmy. Wysiadamy. - z uśmiechem odparła.
Wyszłam z samochodu. Byłam na prawdę zszokowana. Dom i ogródek był po prostu p i ę k n y.
- Woow - szeptem powiedziałam.
- Mówiłam, że Ci się spodoba, kochanie. Wejdźmy do środka.
Gdy przekroczyłam próg domu, aż otworzyłam usta. Na przeciw mnie było duże lustro, a niżej niego szafeczka. Po lewej stronie były wieszaki na kurtki. Po lewej i prawej stronie mogłam swobodnie małym "korytarzykiem" dojść do kuchni, była bardzo ekskluzywna. Były też schody, nie zrobione z drewna, znaczy chociażby ja ich nie widziałam, znajdował się na nich bardzo miękki dywan, który pokrywał całą długość oraz szerokość schodów. Na górze były siedmioro drzwi, i to mnie bardzo podekscytowało. Na przeciw były drzwi które wiodły do łazienki. Na prawo widniały trzy sztuki drzwi, w jednej ogromna garderoba, w drugich pokój wielki salon, a w trzecich mój pokój. Bardzo się zdziwiłam, różnił się od mojego poprzedniego pokoju, był lepszy. Wielkie łóżko, siedzenie na parapecie, ogólnie pokój zrobiony w moim stylu, w stylu zapoczątkowanym w moim ojczystym kraju, w stylu który kocham, w stylu amerykańskim.
"Tyle szczęścia a jeszcze druga część pierwszego piętra." - pomyślałam. Na lewo były również trzy sztuki drzwi. Podobnie jak "po mojej stronie" garderoba, pokój, ale nie mój tylko mamy, i drugi salon.
- Dwa salony w domu? Dziwne. - szeptem powiedziałam.
Jak zawsze mama wyskakuje ni skąd, ni zowąd.
- Dwa salony, jeden dla moich gości, drugi dla moich. - z uśmiechem pisnęła.
*Ding Ding*
- Już kogoś zaprosiłaś, mamo? - błagająco popatrzyłam się na nią - Proszę nie.
- Nie, nie zaprosiłam, nie mam pojęcia kto to.
Zeszłam na dół delektując się miękkim chodnikiem, otwarłam drzwi, stanęła w nich niska brunetka, włosy spięte w kucyk, ładnie ubrana.
- Heej- z uśmiechem powiła mnie dziewczyna.
- Cześć - nijako odpowiedziałam.
- Miasteczko mówi, że jesteś nowa. Przyniosłam dla Ciebie koszyk ze słodkościami, to taki zwyczaj w Rosewood. - podała mi koszyczek.
- Oo, miło dziękuje. Przyznaje, że taki zwyczaj jest dla mnie nieznany.
Patrzyliśmy na siebie przez chwileczkę bez słowa.
- Ehm.. Zaprosiłabym Cię, ale nie jest za czysto, haha. - delikatnie się zaśmiałam.
- Nie, nie trzeba, ja już idę. Przyszłam tylko na chwile. - uśmiechnęła się. - No to ja już lecę. Pa.
- Pa. - już miałam zamykać drzwi.
- Aa właśnie, jak się nazywasz? - zapytała nieznajoma.
- Jessica. Jessica Montgomery, ale mów na mnie Jess. - uśmiechnęłam się, znów, chodź tego nie lubiłam. - A ty?
- Alice Fids, miło mi. - odpowiedziała na uśmiech.
- Cała przyjemność po mojej stronie.
- Dobrze, już mnie wołają, muszę iść, do widzenia Jessica. Ehm to znaczy Jess - zaśmiała się.
- Cześć.
Zamknęłam drzwi, "Pierwsze koty za płoty, już znam jedną dziewczynę, wydaje się sympatyczna" pomyślałam, po czym poszłam na górę rozpakowywać się.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Piszę rozdziały co przeciętnie 2 dni, ale komuś to przeszkadza i chce, abym pisała je co tydzień.
To jak co 2 dni, czy co tydzień? (:
Odpowiadajcie w komentarzach <3

piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział Trzeci.

Była niedziela, słońce grzało zenitu jak nigdy dotąd, było na serio gorąco.
- Dzień Dobry Śpiochu! - powiedziała mama zza drzwi.
- Dzień Dobry. - odpowiedziałam śpiącym głosem. - Która godzina?
- 9, pora wstawać! Musimy się pakować. 
- Już dziś? To kiedy się przeprowadzamy i w ogóle gdzie? - udawałam zdumioną, gdyż o tak dla mnie wczesnej porze nie mogłam być ją na prawdę.
- Tak dziś, załatwiłam Ci już szkołę, na pewno Ci się spodoba. Jedziemy do Rosewood. Gdy byłaś mała jeździłaś tam konno, pamiętasz?
- Hahaha tam? Do tej dziury? Na serio? - zaśmiałam się. - Jak tak to nigdzie się nie ruszam. - udałam foch.
Zobaczyłam że mina mamy jest na prawdę stanowcza. 
- No dobra wstajeeeeeee.
- Też Cię kocham! - żartobliwie powiedziała.
- Ehm. - odparłam.
Ledwo wyczołgałam się z łóżka i poszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem, poparzyłam się na siebie i pierwsze co pomyślałam to "O Jezu, ja na serio jestem taka brzydka?!". Byłam szatynką o dość ciemnej karnacji, miałam ciemne oczy i duże usta, nie lubiłam w sobie niczego. 
- Dobra weźmy się w garść. Przeżyje to. - powiedziałam do siebie.
Po czym wyjęłam szczotkę, pastę, tonik, płatki higieniczne, maseczkę i co jeszcze moja dusza zapragnęła.
Siedziałam w łazience ponad pół godziny.
- Wychodź stamtąd już, bo zwariuje, muszę pilnie skorzystać!! - krzyknęła matka.
Otworzyłam drzwi, popatrzyłam się na jej minę szczeniaczka i zaśmiałam się. Poszłam z powrotem do pokoju. Stanęłam przed nie za bardzo ekskluzywną szafą. Wyjęłam miękkie dresy od firmy Adidas i koszulkę na ramiączkach. 
- No cóż mogę być sobą, to tylko niedziela - powiedziałam szeptem.
Poszłam na strych po walizkę, otworzyłam ją na środku pokoju, lecz zapomniałam, że jeszcze nic nie jadłam. Wyszłam z pokoju i zobaczyłam smutnego tatę siedzącego na krześle przy stole i myślącego nad czymś. Westchnęłam i poszłam dalej.
- Cześć tato - powiedziałam, starając się na niego nie patrzeć.
- Aaa cześć - odparł smutny.
""Aaa cześć" tylko tyle dla córki, która dziś wyjeżdża? No super ojcze, widzę, że tylko na tyle Cię stać", pomyślałam, po czym wyciągnęłam miseczkę, łyżkę, miodowe płatki - moje ulubione, oraz mleko. Tylko na tyle było mnie dziś stać. 
Usiadłam przy stole koło taty i zaczynałam rozkoszować się jedzeniem.
- Czy ty na prawdę tego chcesz? - powiedział, bezradny ojciec.
- Tato, to jest najlepsze wyjście. Będę do Ciebie przyjeżdżać co 2 tygodnie na wekeendy. To najlepsze wyjście dla mamy jak i dla mnie. Odetchnę od tego tłoku w mieście. Przepraszam. - popatrzyłam się mu w oczy. 
- No dobrze, ale pamiętaj, to jest twój dom i zawszę będzie dla Ciebie szeroko otwarty. 
- Dziękuje tato. - uśmiechnęłam się lekko.
Wstałam, wstawiłam naczynie do zmywarki, podeszłam do ojca i pocałowałam go w czoło, po czym szybko wślizgnęłam się do mojego pokoju i wzięłam się za pakowanie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Już 2 notki na dziś, więcej nie zdołam :( Dziękuje za 2 komentarze. Jesteście boscy! ;*

Rozdział Drugi.

Wstałam z łóżka, odsunęłam zasłonę i spojrzałam, nikogo tam nie było.
- Musiałam się przesłyszeć, świruje. - powiedziałam sobie samej.
Nagle usłyszałam krzyki, zeszłam szybko po schodach. Tak jak myślałam, oni znowu się kłócili.
- Banał - powiedziałam pół szeptem.
Chyba to usłyszeli, odwrócili się równocześnie i popatrzyli w moim kierunku.
Nie wiedziałam co robić, czy śmiać się czy płakać. Uciekłam na górę. Za mną podążyła mama.
- Przepraszam, nie chcieliśmy Cię zbudzić. - odparła mama.
- Ja nie spałam, nie mogłam zasnąć... - odpowiedziałam i w tej samej chwili usiałam na łóżko.
Przez parę chwil patrzyłyśmy na siebie bez słowa.
- Dlaczego mi to robicie, d l a c z e g o? - momentalnie podniosłam głos.
- On mi działa na nerwy, nie wiem jak mogłam się z nim ożenić! To najgorszy mężczyzna na świecie! Mam go dość! - mama zaczęła płakać.
Zrobiło mi się jej żal, wstałam i przytuliłam ją. Wiedziałam, że tata nie jest najlepszy, rozumiałam ją.
- Dobrze mamo, przeprowadzamy się, ale jest jedno ale. - bez żadnego zastanowienia powiedziałam.
Matka delikatnie odepchnęła mnie od siebie.
- Na prawdę? Jak cudownie! Jakie "ale" skarbie? - z lekkim uśmiechem powiedziała
- Będę u ciebie spędzać dni robocze i wekeendy co 2 tygodnie, a co drugie 2 tygodnie wekeendy będę spędzać u taty. To jest mój ojciec, nie mogę go tak po prostu wykreślić z mego życia, jakby go w ogóle nie było.
- Jasne, rozumiem. Tak i tak cieszę się z twojej decyzji. Kocham Cię! - mama mnie mocno przytuliła.
- Ja Ciebie też.
- Dobrze Jess, może teraz zaśniesz, musisz odpocząć. - popatrzyła na mnie.
Ona widziała, że n i e n a w i d z i ł a m jak mówiła do mnie po imieniu, nie lubiłam go. Imię Jessica jest takie denne. Jess już lepiej, ale i tak nie to co chciałabym osiągnąć.
Położyłam się, oraz przykryłam.
- Dobranoc - powiedziała mama zamykając drzwi.
- Dobranoc - znudzenie odparłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dawno mnie nie było, oj :c
Przepraszam, za to, teraz będę pisać notki jak będę miała wene co 1-2 dni. (:

sobota, 17 listopada 2012

Rozdział Pierwszy.

Szłam mroczną uliczką, powoli, przysłuchiwałam się szelestom wiatru.. Gdy nagle coś to zagłuszyła jakby jakiś pomruk, ale nie wiem kogo, lub czego. Przestraszyłam się moje serce biło jak szalone, pobiegłam w stronę mojego domu, już miałam wchodzić do środka, ale coś tam zobaczyłam! Osunęłam się od drzwi, byłam nieśmiała, ale chciałam za wszelką cenę zobaczyć co tam jest. Powoli, małymi krokami szłam w stronę tej istoty, gdy byłam już blisko wyciągnęłam dłoń, żeby dotknąć tego, ale znikło, tak jakby rozproszyło się w powietrzu... Nadal się bałam, więc pobiegłam do domu otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Oczywiście jak w domu, mama krząta się po kuchni, tato rozwiązuje krzyżówki, a ja? Nie wiem jak odpowiedzieć na to pytanie... Zjadłam omleta, poszłam do swojego pokoju, wzięłam prysznic, i długo siedziałam skulona na łóżku, nagle drzwi się otworzyły, a w nich była mama.
- Cześć córeczko, chcesz coś do jedzenia? - powiedziała
- Nie, nie właśnie jadłam - spojrzałam na nią. Ale to było tylko nędzne pytanie do złe wiadomości
- Wiesz jak igrają się sprawy moje i ojca - nagle zesmutniała
- Wiem, mamo, ale co tu ma do rzeczy?
- Właśnie dużo... Bo... Biorę rozwód z ojcem i przeprowadzamy się - szybko powiedziała mama
- Co? Nie wierze! Ja nie chce się przeprowadzać! Mam tu Was, przyjaciół, szkołę, dach nad głową! Nie chcę stąd wyjeżdżać! Rozumiesz to?! - krzyczałam
- Rozumiem, ale musimy! Nie spędzie tu nawet z nim 2 dni dłużej! - uniosła głos
- Ale ja tak! Ty się przeprowadzaj, ale ja stąd się nie ruszam! - krzyknęłam
Nagle mama bardzo dotknięta mymi słowami wyszła z pokoju, i zamknęła za sobą drzwi. Czułam się winna tej całej aferze, ale to była prawda nie chce stąd wyjeżdżać.. Znużona tymi słowami położyłam się na łóżku i poszłam spać, znaczy chciałam zasnąć, ale nie mogłam. Nagle pomyślałam, że może był to by dobry pomysł . Spędzałabym weekendy u taty, a w szkole była bym u mamy. Nagle jakby poczułam, że ktoś puknął w okno, wyszłam żeby to zobaczyć i zobaczyłam .....

Przywitanie.

Hej. Bardzo zainspirowałam się książkami z sagi Zmierzchu, i chciałabym napisać coś takiego. Moja książka będzie nosiła nazwę 'Zmrok'. Jest to dla mnie praktyczna nazwa dla książki o wampirach. Codziennie będę dodawać po 1, 2 rozdziały (zależy od weny twórczej). To chyba tyle. Papa ;**